28 kwietnia 2013, niedziela
Londyn UK
*Perspektywa Hope*Uczyłam się, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Szybkim ruchem przeciągnęłam zieloną słuchawkę po ekranie.
- Hope? - zapytał ktoś po drugiej stronie słuchawki, płacząc. Dopiero po chwili spostrzegłam, że rozmawiam z moją najlepszą przyjaciółką, Angeliną.
- Angie? Co się stało? - próbowałam ją pocieszyć i dowiedzieć się co nieco o zaistniałej sytuacji.
- O-on wró-wrócił. - wyszeptała, dławiąc się łzami.
Niesamowite, jak szybko wspomnienia powracają...
*Perspektywa Hope* 5 lat wcześniej
- A teraz zapłacisz za tę krzywdę, którą wyrządziłaś mnie i innym! - wykrzyczał mi prosto do ucha i oddalił się. Po raz kolejny tamtego dnia gorzko zapłakałam.
- Nic ci nie zrobiłam! Chuck, proszę. - rzekłam błagalnym tonem, widząc jak mężczyzna powolnym krokiem zbliża się w stronę krzesła, do którego wcześniej mnie przywiązał. Straciłam cząstkę sił, gdy ujrzałam w jego ręce duży, zapewne ostry nóż. - Oni się dowiedzą! - protestowałam. Szarpałam sznurami, ale były zbyt mocne.
- Mylisz się, Hopy. - wymruczał. - Wyobraź sobie, że nikt cię nawet nie szuka, skarbie. - Przetarł smolistą ściereczką narzędzie kuchenne i bawił się nim, kręcąc wzorki tępą stroną, na mej szyi.
*Perspektywa Hope*
Nie pamiętam nic więcej.
A przecież wszystko zaczęło się od poznania rodziny An.
Charles lub jak kto woli - Chuck, był bratem Angie. Mieszkaliśmy naprzeciwko siebie w Nowym Yorku. Nasi rodzice byli przyjaciółmi, a my nie stroniliśmy od przebywania w "trio".
Miałam 14 lat, kiedy zadłużyłam się w o 4 lata starszym blondynie. Widywaliśmy się, wydawało się, iż nic, a nic nie zmieniło się w naszych relacjach. Codzienne czułe gesty z jego strony wprawiały mnie w osłupienie, ale nie byłam świadoma uczuć swojego przyjaciela i jego... choroby psychicznej. Z czasem zostaliśmy parą, choć od początku czułam toksyczność tego związku. Robił mi awantury o każdego chłopaka. Miarka przebrała się, gdy zakazał mi spotykać się z innymi osobnikami płci męskiej. Zerwałam z nim, chyba za mało delikatnie.
Tego feralnego dnia mama i tata wyjechali do kuzynostwa. Nie miałam ochoty na spacery po górach, więc jako jedyna pozostałam w domu. Wieczorem położyłam się spać... Obudziłam się w szopie, a dalszy przebieg wydarzeń znacie.
Zemdlałam ze strachu. Ocknęłam się w szpitalu. Złapali go. Poszedł do więzienia za porwanie. Próba zabójstwa nie została mu udowodniona.
Wyszedł. Minęły już 4 lata.
Przeraziłam się. Myśl, że ten typ był na wolności wzbudzała we mnie ogromny niepokój. Próbowałam na próżno uspokoić trzęsące się ręce. Po trudnych zmaganiach z narastającą gulą w gardle, zadałam pytanie, dręczące moją głowę:
- Czego chciał? - rzuciłam beznamiętnie w stronę słuchawki, chociaż naprawdę w środku targały mną niemałe uczucia.
- Hopy, on szuka ciebie. - wypowiedziała łamiącym się głosem Angie.
- An, to nie czas na żarty! Angie! Angelina! Powiedz, że żartujesz?! On jest przestępcą! Powinien teraz cierpieć w pudle! Rozumiesz? - histeryzowałam. Niemal zawsze reagowałam tak na upiór przeszłości.
- Hope, proszę, uspokój się. - powiedziała już nieco spokojniej. - Zadzwoń do James'a. Przywiezie cię do mnie. Jestem pewna.
***
Siedziałam w czerwonym samochodzie bruneta, głośno szlochając i mocząc jego umięśnione ramię. Odpuściłam. Uwolniłam ciążące na sercu emocje.
- Hopy... - zaczął niepewnie, patrząc głęboko w moje oczy. - Wszystko będzie dobrze. Proszę... Przestań płakać. Cii... - uspokajał mnie cichym, troskliwym głosem.
Ze zdziwieniem przyglądałam się James'owi.
Szybko oblizał wargi, by po momencie wpić się w moje usta. Powoli tonęłam w jego idealnie brązowych tęczówkach. Oddech niebezpiecznie przyśpieszył, języki współgrały ze sobą, tańcząc dziwnie. Bez sprzeciwu przyjęłam całą sytuację. Na chwilę czas zatrzymał się. Byliśmy tylko ja i on. Nikt więcej.
Tego potrzebowałam. Jego bliskości, wsparcia.
Wreszcie opamiętaliśmy się. Nadal mierzył mnie wzrokiem z pożądaniem, natomiast ja szybko uciekłam wzrokiem w inną stronę. Nerwowo ruszałam kostkami rąk.
- Przepraszam. To nie powinno się stać. - stwierdził zwyczajnie, doprowadzając mnie tym do szału.
- No wybacz! - wydarłam się, marszcząc brwi. - Więc najpierw mnie całujesz, a teraz masz to w dupie? - wyrzucałam z siebie zdania. - Ku*wa! Ale z ciebie mężczyzna! Zmarnowałam tylko czas! - Wybiegłam z pojazdu, czując zimne krople wody na głowie.
- Hope, zaczekaj! - wołał mnie, ale ja tylko pokazałam mu środkowy palec i pobiegłam dalej.
Biegłam, rozmyślając nad sensem mojego życia.
Wszystko to jest popie**olone. Jestem zwykłą, głupią dziewczynką, nie radzącą sobie w brutalnym świecie.
Wyjęłam komórkę i wystukałam sms:
Do: Angie. ;* <3
Treść: Dzisiaj nie przyjdę. Pokłóciłam się z Jamesem. Trzymaj się, a jakby coś wzywajcie policję. Przepraszam. Spotkamy się jutro. ;3 Hope xoxo
~*~
Przepraszam za długą nieobecność nowego rozdziału, ale nie miałam czasu. ;*
1) Podoba się rozdział?
2) Cieszy Was, iż James i Hope się pocałowali? *.* Co z Megan?
3) Jak myślicie, co będzie dalej? Czy Homes się pogodzą? Chcielibyście?
4) Lubicie wątek z Chuckiem? Przeczytalibyście jeszcze coś z nim, np. co się działo z perspektywy Angie?
5) Zadacie pytanko bohaterowi? ♥ (kliknij na serce)
Wasza Daria xx
1. Taak ;3
OdpowiedzUsuń2. Tak, oby coś z tego wyszło *.*
3. Oby sie pogodzili, chcielibyśmy xD <3
4. Przeczytałabym :3
5. Nwm xD
1. Rozdzial swietny podoba sie :D
OdpowiedzUsuń2. Ten pocalunek ahh cudo swietny pomysl tak jak z Chuckiem
3. Tak! :D
4. Co robisz ze tak swietnie piszesz? Podziel sie talentem! *.* No i kiedy nowy rozdzial? :D
Sorry troche mi sie telefon zacina i napisalam ci 4 takie same komentarze glupia ja i moj telefon :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :) Ogólnie podoba mi się blog :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam!
bemorehappyx.blogspot.com
farreng.blogspot.com
Super! Uważam, że masz duży talent. Zabieram się do czytania pierwszych rozdziałów, bo nw o co chodzi ;) http://apple-pie1809.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, przyjemnie się czyta ;) Masz talent ;)
OdpowiedzUsuńiinvictuss.blogspot.com